Witajcie Dzisiaj chciałabym wam pokazać coś co uszyłam wczoraj dla mojego chorego synka na pocieszenie. Od jakiegoś już czasu mój najmłodszy synek pytał się czy uszyje mu pingwina. Obiecałam mu że uszyje i słowa trzeba było dotrzymać. Oto on pingwin Bombo. A tutaj razem ze szczęśliwym właścicielem. Mała rzecz a cieszy. Szycie tego pingwinka zajęło mi jeden wieczór, uszyłam go w całości ręcznie. Pozdrawiam i do usłyszenia Margaritka